30. listopad 2009
SETKA PĘKŁA
W pierwszym meczu rundy rewanżowej zdecydowanie pokonaliśmy UKS Łapa Łapy. Mecz od początku układał się po naszej myśli i końcowy wynik na tablicy był 100:61.
Mecze w poniedziałek najwyraźniej nie wpływają pozytywnie na poziom gry w Białymstoku. Przekonać można było się o tym podczas meczu. Po pomyłce związanej z rozpoczęciem spotkania, drużyna Dojlid wyszła na boisko nie przygotowana psychicznie, oraz nie rozgrzana. Od pierwszych minut wszyscy prócz Tomka Filipczuka razili nieskutecznością. Nawet Maciek Bałabuch, znany z cyrkowych zagrań, musiał dobijać własne rzuty z pod samej dziury. O dziwo nie przeszkodziło to Dojlidom prowadzić przez całe spotkanie. Łapy ani przez chwilę nie zagroziły gospodarzom w żadnym aspekcie gry. Ich ustawienia taktyczne były na tyle czytelne, że większość piłek leciała za linię końcową lub prosto w ręce obrońców Dojlid. Po siedemnasto punktowym prowadzeniu po zaledwie 10 minutach parkiet opuścił cały podstawowy skład, jednak to nie przeszkodziło gospodarzom utrzymać prowadzenia.
Już po pierwszych sekundach wracający do formy Daniel Kołodziej poraził Łapy rzutem zza linii 6.25. Zmęczony nieudolnością w ataku swego zespołu Robert Jabłoński zmniejszył przewagę gospodarzy rewanżując się "Kijanie" dziurawiąc przeciwny kosz trzy razy z rzędu. Jednak rzuty z dystansu to wszystko na co było stać niezwykle okrojony zespół Łap. Niewielka ilość graczy, oraz ciągłe faulowanie, często w zupełnie niepotrzebnych sytuacjach, mocno spowalniały mecz, dając wszystkim czas na odpoczynek.
Drugą połowę gospodarze zaczęli jeszcze bardziej rozluźnieni. Choć ich czarna passa nieskuteczności trwała, Łapy wciąż nie mogły odrobić strat. Na domiar złego problemy z przewinieniami doprowadziły do tego, że ostatnie 3 minuty IV kwarty goście musieli kończyć w trzech. W żadnym stopniu nie przeszkadzało to Rolnikom, którzy bez żadnego stresu starali się uzyskać jak największą przewagę. Po raz kolejny zabłysnął Daniel Kołodziej, który wraz z Łukaszem Dunikowskim dobijali już i tak leżących graczy z Łap. Licznie zebrana widownia, wraz z graczami na ławce domagała się złamania magicznej bariery 100 punktów. Udało się to Michałowi Komendzie po dwóch celnych rzutach osobistych, tuż przed końcową syreną.
Ten poniedziałek na pewno nie będzie mile zapamiętany przez żadną z drużyn. Brak rozgrzewki, zaangażowania, oraz rażąca nieskuteczność i ospałość gospodarzy odbiła się na intensywności spotkania. Spoglądając na wynik, graczom Łap, gra też się nie układała. Nie tylko w ataku, lecz przede wszystkim w obronie. Poza tym frustracja, oraz problemy z przewinieniami, częste rzuty osobiste obniżyły jeszcze bardziej poziom widowiska.
Jednak gdy się spojrzy na to z drugiej strony, przynajmniej wszyscy zawodnicy obu drużyn pograli, i mimo starań gości, udało się nam nawet zakończyć jedną akcję wsadem.
Jako gracz, oraz uczestnik III ligowego świata koszykówki nie mogę przeoczyć faktu, że po raz kolejny, żadna, nawet z lokalnych gazet, oraz portali internetowych nie zainteresowała się naszymi występami. Najwidoczniej trzy wysokie wygrane, wyjście z grupy bez porażki, oraz zmasakrowanie Mostostalu, który według trenera Łomży był pretendentem do awansu, jest niewystarczającym powodem by choć raz o nas wspomnieć. Jest to smutny fakt, biorąc pod uwagę osiągnięcia Dojlid na arenie III ligi kolejny rok z rzędu. Pracę jaką nasz zespół wnosi do promocji koszykówki w Białymstoku, oraz staraniom jakie wkładamy w zdobycie sponsora by móc, bez stresu, nerwów, i dokładania z własnej kieszeni występować w III lidze. Za to wszystko dziękujemy. Przebijcie nam jeszcze opony w samochodach i wybijcie szyby na hali.
UKS Dojlidy Białystok vs UKS Łapa Łapy 100:61 (27:10; 24:22; 18:11; 31:18)
Punkty Dojlidy: Filipczuk 15(3), Bałabuch 11(1), Dębicki 7, Micewicz 6(1), Waleszczyk 6, Komenda 17, Dunikowski 15, Biranowski 13, Kołodziej 9(1), Bielski 1;
Punkty Łapa: Łapiński 14(2), Dworakowski 11(1), Jankowski 6, Cholewa 5, Płoński 2, Jabłoński 15(3), Wiewiński 8(2).